Ciąża to wspaniały czas. Wszystko powinno być idealnie, chociaż nie zawsze tak jest. Niestety, są przypadki, w których każdy dzień ciąży to walka. Ja, dzięki słowom mojego lekarza prowadzącego byłam spokojniejsza. Powiedział mi jedno zdanie...

Doskonale pamiętam wizytę, na której okazało się, że te 5 testów ciążowych się nie myliło, i naprawdę jestem w ciąży! Że biją aż dwa serduszka. Doskonale pamiętam kolejną wizytę, na której okazało się, że trzeci zarodek dał radę i noszę w sobie trzy cuda! Razem z ogromem szczęścia, wielkim szokiem przepełniła mnie obawa. Wielka obawa o przyszłość, o ciążę, o dzieci.
Ciąża trojacza nazwana jest ciążą patologiczną. Początkowo to określenie strasznie mnie bulwersowało, ale jest w tym trochę prawy. Dzieci rodzą się dużo przed czasem, obarczone są ryzykiem powikłań wcześniaczych. Strach i obawa towarzyszą przez całą ciążę. A potem przez kolejne lata...
Na początku mojej ciąży usłyszałam od mojego lekarza prowadzącego zdanie, dzięki któremu wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.
"Jakby cokolwiek Cię niepokoiło, dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy"
To jedno zdanie, dało mi poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że każdy niepokojący objaw, każdą moją obawę mogę zawsze skonsultować z profesorem. Gdy wyjeżdżał na jakieś sympozjum-zawsze informował mnie z wyprzedzeniem i kierował do zaufanego lekarza, który był do mojej dyspozycji podczas jego nieobecności.
Wtedy, gdy czułam, że coś się dzieje, będąc w 24 tygodniu ciąży - zadzwoniłam, mimo że wizytę miałam mieć za 2 dni. Gdybym zaufała wtedy dr Googlowi - że to normalne, bóle w dolnym odcinku pleców, bóle miednicy - dziś mogłabym nie mieć trójki wspaniałych dzieci. Szyjka macicy skróciła się praktycznie do 0! Kwadrans po opuszczeniu gabinetu lekarskiego, leżałam na porodówce, a lekarze robili, co mogli, by zatrzymać poród i skurcze, których nawet nie czułam.
Dlaczego o tym pisze? Kilka dni temu trafiłam na wypowiedź dziewczyny na pewnej grupie dla mam. Pytała ona, co ma robić w niepokojącej sytuacji, będąc w połowie ciąży. Wiele kobiet natychmiast odpisało, by jak najszybciej jechała do szpitala. Wywiązała się też dyskusja o telefonie do lekarza prowadzącego ciążę. Dziewczyna odpisała, że nie ma bezpośredniego telefonu do lekarza, mimo że od początku ma problemy z ciążą. Próbowała umówić się na wizytę wcześniej niż za wyznaczone 3 tygodnie, ale nie udało się. Brak kontaktu z lekarzem prowadzącym utrudniał jej podjęcie decyzji, co ma robić w takiej sytuacji!
Przekazanie pacjentce numeru prywatnego to dobra wola lekarza. Nie mniej jednak warto poprosić o niego lekarza. Mnie, dało to poczucie bezpieczeństwa i pewność, że w każdej niepokojącej sytuacji mogę skontaktować się z lekarzem po poradę, ustalić plan działania czy prosić o pilną wizytę.
Ciekawa jestem Waszych doświadczeń. Mogłyście skontaktować się z lekarzem prowadzącym ciążę o każdej porze dnia i nocy? Miałyście do dyspozycji prywatny numer w awaryjnych sytuacjach?
Miałam numer do swojego lekarza prowadzącego, co mi pomogło właściwie już na samym początku ciąży (2 tygodnie później chciałam się umówić na wizytę w celu potwierdzenia ciąży), bo zaczęłam krwawić - o 7 rano napisałam sms z pytaniem co robić w takiej sytuacji, nie minęła minuta i miałam odpowiedź. Ufam swojemu lekarzowi i wiem, że jestem w dobrych rękach, a to, że mam możliwość kontaktu o każdej porze, jeszcze mocniej utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze wybrałam.
OdpowiedzUsuńJestem obecnie w trzeciej ciąży, zarówno dwie pierwsze jak i trzecia jest prowadzina w tej samej klinice gdzie Ty prowadziłaś swoją ciążę. Do swojego ginekologa numer telefonu dostałam od położnych na recepcji tak na wszelki wypadek. Musiałam go użyć tylko jeden raz gdy w dniu CC nie mogłam znaleść skierowania do kliniki gdzie miało nastąpić rozwiązanie. Doktor odebrał telefon błyskawicznie i szybko załatwił sprawę. Obecnie w trzeciej ciąży gdybym chciała się z nim skontaktować bezpośrednio to wiem że mogę to zrobić bez problemu :)
OdpowiedzUsuń