Niedawno zostałaś mamą? Każda z nas to przerabiała. Gorsze chwile, niewyrabianie na zakrętach, wyczerpanie, płacz z bezsilności. Najgorsze jest pierwsze 6/12/18 miesięcy, potem będzie łatwiej. Tak nam mówili...

Pamiętam słowa otuchy, jakie spływały w naszą stronę po urodzeniu dzieci. Najgorsze są pierwsze miesiące, póki się wzajemnie nie poznamy.
Najgorszy jest pierwszy rok, zanim nauczą się chodzić.
Najgorsze są pierwsze dwa lata-potem będzie luz.
Najgorsze są pierwsze trzy lata, pościsz do przedszkola i odżyjesz.
Najgorsze jest pierwsze 18 lat...
Ci, co obstawiali te pierwsze dwa lata, mieli racje. Jest łatwiej. Luzem bym tego nie nazwała. Bunt dwulatka, komunikowanie własnego zdania, jasno i dobitnie, foszki i bójki. Każdy rodzic to zna. My też. Potrójnie.
Gdybym teraz, po 2 latach miała wskazać, kiedy było najciężej? Pierwsze pół roku było ekstremalnym przeżyciem! Dopiero po pół roku jakoś zaczęliśmy normalniej funkcjonować. Łapaliśmy chwile oddechu, cieszyliśmy się sobą. Po pół roku z dziećmi poznaliśmy się od a do zet! Wyrobiliśmy sobie plan dnia i nocy, poukładaliśmy priorytety, odbębniliśmy większość wizyt po wcześniaczych. Po pół roku było lżej..
Każdy wiek ma swój urok. Pewnie wiele z Was, które mają starsze dzieci, szkolne, nastolatków śmieją się pod nosem i myślą "zaczekaj, jeszcze wszystko przed Tobą". Może i mają rację. Jednak z odchowanymi dziećmi inaczej się funkcjonuje niż z noworodkami. Mam w domu 2 latki jestem w innym świecie.
Same jedzą, piją, komunikują swoje potrzeby. Rozbierają się do kąpieli, próbują ubierać. Rozumieją dużo! Idzie się z nimi dogadać, już nie muszę używać 6 zmysłu i nadprzyrodzonych mocy, by domyślić się, o co im chodzi, co chcą, czego potrzebują. Gdy coś boli, powiedzą. W tej kwestii jest mi lżej. Jestem mamą wcześniaków, od ich urodzenia spoczywał na mnie wielki obowiązek dbania o ich zdrowie, rozwój, natychmiastowego reagowania na niepokojące objawy. Bardzo bałam się o ich zdrowie przez pierwsze pół roku, rok. Bałam się, że coś przegapię, o czymś zapomnę, coś pominę. Z każdym miesiącem, z każdym nowym kilogramem odczuwałam ulgę.
Wszystko jest inne. Jest lepiej. Lżej.
Jeszcze trochę i kolki się skończą, zobaczysz.
Jeszcze chwila i zacznie przesypiać noc.
Zanim się obejrzysz, lęk separacyjny zmaleje.
Skoki rozwojowe też nie trwają wiecznie.
Zacznie samo jeść i się ubierać.
Zęby w końcu wyjdą.
Zanim się obejrzysz, pójdzie do przedszkola.
Odetchniesz.
Jeszcze trochę i będzie lżej! Obiecuję!
Hej!Dzieki, potrzebowalam wlasnie tych slow;)...ze jakos to beee...
OdpowiedzUsuńJestem mama 19-tygodniowych trojaczkow...Daja mi straszny wycisk teraz, i tez wlaczam 6 zmysl by rozszyfrowywac ich placze i jeki;)
Dzieki wielkie i pozdrawiam serdelecznie♡♡♡