Ostatnie tygodnie to milion niełatwych decyzji do podjęcia. Jedną z najtrudniejszych była ta o przedszkolu. Codziennie zmienialiśmy zdanie, codziennie wytaczaliśmy inny argument jako ten najważniejszy. W końcu udało nam się podjąć decyzję.

Przedszkole - ZA
Od początku wiedziałam, że jak tylko dzieci skończą 3 lata, od września pójdą do pobliskiego przedszkola. Czekałam na ten czas z utęsknieniem. Chciałam w końcu złapać oddech, odpocząć przez te kilka godzin dziennie, zająć się swoimi sprawami, blogiem i rozwojem zawodowym, już nie kosztem zarwanych nocy i snu. Ostatnie miesiące nie są dla mnie najłatwiejsze. Dzieci potrafią dać mi naprawdę w kość. Emocje, niekiedy histerię, dobitne wyrażanie swojego zdania i oczekiwań, czasami wielce odległych od tych moich. Coraz to nowsze pomysły na wygłupy, brojenie. Jednym słowem, naprawdę nie ma lekko. Są dni, kiedy o 21.00 padam na pysk, nie mając siły nawet zjeść kolacji. Wiedziałam, że przedszkole pozwoli mi odetchnąć. Postanowiłam, że jeszcze przez rok będę w domu bez względu na to, czy pójdą do przedszkola, czy nie. Argument oddechu był dość ważny. Miałam nadzieję, że te kilka godzin rozłąki dobrze zrobi i mi i dzieciom. Teraz wychodząc na kilka godzin, resetuję się totalnie, gdy wracam mam siły i energię, by być najlepszą mamą świata. Zawsze. Wizja cudownego popołudnia po powrocie z przedszkola była naprawdę obiecująca.
Mimo że dzieci mają siebie, uwielbiają bawić się z rówieśnikami. Codziennie dopytują, kiedy spotkają się z koleżankami i kolegami. Uwielbiają zabawy z innymi, a przedszkole to najlepsza integracja społeczna, jaka tylko może być. Nie chcę zamykać im perspektyw nawiązywania znajomości, ograniczać ich do zabaw z dziećmi znajomych czy wizyt na salach zabaw. To samo jest z poznawaniem świata! Czasami kończą mi się kreatywne pomysły na zabawy i naukę. Od jakiegoś czasu dzieci to uwielbiają. Książki nauka kolorów, liczenia i literek. Wołają mnie, sami siadają na krzesełkach z plecakami pełnymi książek i proszą, żebyśmy pobawili się w szkołę. Przedszkole pod tym względem jest wielkim plusem. Trochę dyscypliny w przedszkolu też im nie zaszkodzi.
Przedszkole - PRZECIW
Tu były dwa najcięższe argumenty. Choroby i za dużo zmian na jeden czas. O choroby martwi się chyba każda mama, posyłająca dziecko do żłobka czy przedszkola. Wiele z Was pisało pod poruszonym tematem, że i tak dziecko swoje odchoruje. Bez różnicy czy mając rok i chodząc do żłobka, czy kilka lat jako przedszkolak. Postanowiłam wrócić do etatowej pracy dopiero za rok, także mieliśmy poduszkę bezpieczeństwa na wypadek chorób dzieci. Mogłabym spokojnie zostawić ich w domu, bez kombinowania z pracą i zwolnieniami.
Martwiliśmy się też zmianami. Czy przeprowadzka, zmiana otoczenia i przedszkole to nie za dużo dla takich maluchów. Są przyzwyczajone do obecnej sytuacji, miejsca, gdzie mają ulubioną babcię piętro niżej i kursują do niej sto razy dziennie. Na miejscu prababcia i ekipa wujków i cioć z sąsiedztwa zawsze gotowych na szaleńcze zabawy. Żegnamy się też dopiero z pampersami, mam nadzieję, że pójdzie to nam szybko i sprawnie, bo dopiero teraz są na to gotowe. Rozterek było sporo, a jako rodzice chcieliśmy podjąć naprawdę najlepszą decyzję dla naszych dzieci.
Zdecydowaliśmy
Przerabiając wszystkie za i przeciw analizując plany na ten rok i kolejny, sto razy zmieniając decyzję, w końcu podjęliśmy, wydawać by się mogło ostateczną, najlepszą decyzję. Zostają. Co ma być, to będzie, wizja oddechu i odpoczynku przesunęła się w czasie. Tak miało być lepiej. Potem jednak ostatniego dnia lutego, w przed dzień początku rekrutacji był najgorszy, najbardziej wymagający, stresujący dzień, z jakiego dziećmi nie miałam już dawno. Kumulacja złego zachowania, złych emocji, krzyków, złości i totalny dzień na "nie". Wyobraziłam sobie kolejny rok z takimi dniami. Jeszcze rok. I napisałam do męża smsa, który dobitnie pokazał jak złą decyzję podjęliśmy!
Dwie godziny później skończyłam składać wnioski do przedszkola.
Tak! Dziś nie wiem, dlaczego w ogóle mieliśmy dylematy czy posyłać dzieci do przedszkola, czy nie. Dziś już wiem, że to będzie najlepsza przygoda dla nich i zasłużony odpoczynek dla mnie! Nie wyobrażam sobie podjęcia innej decyzji. Ale jak każda matka miałam dylematy, rozterki. Wierze, jednak że ze wszystkim damy sobie radę, a przed dziećmi zacznie się naprawdę wspaniała przygoda.
Jak u Was? W jakim wieku zapisaliście dzieci do przedszkola? Jak minął Wam pierwszy rok z infekcjami?
Ja zapisałam 2letnia córkę do żłobka w wieku 23 miesięcy. Ciężko się adaptowala i długo. Bardzo trudne dni dla niej jak i dla nas. Choroby regularnie nas nawiedzaja.. Ale nie zmieniłabym tej decyzji. Mała rozwija się super, mówi baaaardzo dużo, zna masę piosenek i jestem z niej taka dumna. A co najważniejsze zmieniła swoje podejście do żłobka i teraz chodzi tam bez problemu 😊 będzie dobrze, u Was tez na pewno. Na pewno też będą chorowały, ale dacie radę 😘
OdpowiedzUsuńSylwia
Moim zdaniem podjęliśmy najlepszą decyzję z możliwych. Dzieciom przedszkole na pewno przyniesie wiele dobrego, a i Ty odpoczniesz. Idą małą gromadką więc na pewno będzie im łatwiej z adaptacją :) A infekcje? Prędzej czy później trzeba będzie się z nimi zmierzyć. Moja pediatra zaleca kilka miesięcy przed pójściem do przedszkola bądź żłobka podawanie dzieciom witaminek na odporność. Zapytaj swojego pediatrę, na pewno coś doradzi :)
OdpowiedzUsuńJa też uważam,że przedszkole,czy żłobek to najlepsze co można dać dziecku :) Jak dla mnie zostawienie dziecka w domu to egoizm z naszej strony, bo oni naprawdę w pewnym momencie potrzebują czegoś więcej niż tylko nas :)
OdpowiedzUsuńA choroby-lepiej teraz niż w szkole,gdzie jeszcze dodatkowo dojdzie nadrabianie zaległości :)
często się zastanawiam czy problem ma rodzic czy dziecko :) i chyba rodzić :)
Usuńja uważam zepodjeliscie dobra decyzje. nikt ich (nawet najlepsza mama na swiecie) nie nauczy tyle co przedszkole, mówię zarówno o iteligencji czy rozwoju emocjonalnym jak i sposobach przebywania w społeczeństwie. a choroby mogą złapać zawsze nawet i w domu, wirusy i bakterie są kumulacja w sklepach itd. u nas z chorobami jakoś nie było ale, nastawiam się psychicznie że będą i jakoś to przeżyliśmy, łącznie z mega ciężko przebyta ospa bo to chyba było najgorsze- te krostki nie do posmarowania między rzesamu czy w miejscach intymnych :( . teraz córka w czerwcu skończy 5 lat, pojawia się czasami kaszel czy katar na 2-3 dni i koniec, juz wiem jak jej pomóc bez leków nawet. życzę Wam powodzenia. Sylwia
OdpowiedzUsuńSzczerze Ci się nie dziwię. Wiem jak męczący jest maluch w tym wieku, mam synka w tym samym wieku, póki co jesteśmy razem w domu. Po 12 h razem ( nie drzemie już w ciągu dnia) marzę o 5 min spokoju. Z sentymentem wspominaam czasy kiedy był malutki. Ileż ja miałam czasu dla siebie!!!!Nie do pomyślenia, prwie 3 latek jest na maxa absorbujacy, ciężki do upilnowania. Też w trakcie odpieluchowania i idzie bardzo opornie, więc złości i frustracji nam nie brakuje. Synek jest i zazdrosny kiedy go ignoruje, potrafi być złośliwy i nawet powie coś przykrego. Podziwiam że dajesz radę z tym sama i to razy 3!!!! Ja bym już chyba oszalała. Kiedy zaczynacie z przedszkolem??? Jestem z tym samym problemem na bieżąco więc będę wad obserwować.
OdpowiedzUsuńPrzedszkole to najlepsza decyzja;). Moja córka poszła jak miała 2.5 roku, pierwszy miesiac byl ciezki ale szybko minelo i teraz jest super. Córka codziennie przychodzi z wierszykiem nowym lub piosenka. Na szczęście dużo nie choruje praktycznie wcale.
OdpowiedzUsuńMoja córka zaczeła uczęszczać do żłobka mając 15 miesięcy. Przez cały czas chodzenia do żłobka opuściłą kilkanaście dni - miała dwa razy katar i kaszel (leczone inhalacjami, raz dostała paracetamol bo gorączka wynosiła 39). Poza tym nie chorowała i nie choruje wcale, chociaz posłałam ją od późnej jesieni. Myślę, że to po części zasługa naturalnego karmienia (dziecko nigdy nie dostało preparatu mlekozastępczego) i nigdy nie miało antybiotyku. Co do samej adaptacji - były trudne chwile, zwłaszcza na początku, ale tłumaczenie i pozytywne nastawienie do żłobka odniosły rezultat;)
OdpowiedzUsuńMoja starsza corka poszla do zlobka w wieku 2 lat.szybko sie zaklimatyzowala byla zadowolona i ja rowniez.Pojscie do przedszkola a teraz juz do 2klasy nie stanowilo zasnego problemu.Druga corka poszla do zlobka jak miala rok bylo ciezko bo ro dziecko cycus mamusi:) poerwsze 3-4tygodnie placz pozniej nie wyobrazala sobie dnia bez dzieci.Chorowaly choruja coz roznie bywa,noe da sie przed tym ustrzec ale pozniej jest lepiej:)Ps.nie wyobrazam sobie siedzenia 3lata z dziei e domu:))
OdpowiedzUsuńA ja mam trojaczki. Pracuje, często jestem sama lub z kimś z rodziny do pomocy, bo mąż nie zawsze jest na miejscu. Zlobek_Porazka choroby choroby i jeszcze raz choroby. Przedszkole lepiej, ale od grudnia były tylko 4 dni, bo ospa, zapalenie spojówek, jakieś katary, a teraz alergia. W pierwszym roku w przedszkola zaliczyliśmy 3 zapalenia płuc. A więc życzymy zdrowia , bo NIC innego nie ma znaczenia. Ja aktualnie jestem u kresu wytrzymałości psychicznej przez te choroby . mama Mi
OdpowiedzUsuńMam synka w wieku trojaczków ��do żłobka/przedszkola poszedł mając 1,5 roku. 3 dni po 4 godziny. Trochę się bałam chyba nie tyle chorob bo w razie W zawsze mąż mógł pracować z domu gdybym ja nie mogła zostać z małym, ale bardziej tego ze mieszkamy poza Polska, chodzi do przedszkola polsko angielskiego. Bałam się jak on sobie poradzi i wyszło, ze całkiem nie potrzebnie się bałam co pokazał nam dzień otwarty w przedszkolu ��Pani (większość kadry to Polacy) oprowadziła nas po przedszkolu, a Franio nawet nie zauważył ze nie ma nas przy nim. Był zafascynowany dziećmi, tym co robią, nowymi zabawkami, itp. To tez nas uświadomiło ze nie popełniamy błędu ��owszem przez kilka dni jak widział ze wychodzę to zaczynał płakać ale Panie zabierały go do dzieci i zapominał ze nie ma mamy obok. Zaczął przygodę w grupie dla dzieci 6-24 miesiace. Praktycznie od razu widoczne były jego postępy w rozwoju ��całkiem inne dziecko ��teraz kończy grupę dla dzieci 2-3 latka jest tak szczęśliwy idąc do przedszkola, do dzieci ze czasem w szatni nie ma czasu spokojnie się rozebrać czy dać buziaka na pożegnanie bo spieszy się do dzieci ��z perspektywy czasu nie żałujemy ani przez chwile ze poszedł do przedszkola ��jest to małe przedszkole, małe grupy, każda grupa ma 2-3 przedszkolanki. Domowa, rodzinna atmosfera, dzieci do Pan mowia ciociu, jest tez i jeden wujek ��domowe obiadki, gotowane przez Polkę na miejscu, nie ma żadnego kateringu. Dużo przeróżnych aktywności, prac indywidualnych i zespołowych �� dzieci tam czuja się jak w domu, wszystkie idą tam z radością ��
OdpowiedzUsuńWracałam do pracy od lutego, ale dzieci były zapisane do żlobka od września też miałam dużo planów. Pierwszy wolny i ostatni dzień, który spedziłam bez dzieci tzn. zaprowadziłam ich do złobka i miałam "wolne" to dzień przed powrotem do pracy...
OdpowiedzUsuń