
Dzieci wymagają ode mnie 100% zainteresowania, czasu, miłości i sił. Nie, w sumie to 300%. Dorzuciłabym jeszcze 50% na znoszenie ząbkowania i złych dni. Nie wyobrażam sobie, gdybym teraz była w ciąży. Nie wyobrażam sobie siebie nie mogącej poświęcić im każdej chwili. Nie wyobrażam sobie gdybym musiała się oszczędzać, nie dźwigać, nie nosić. Podzielić ponownie moją miłość. Nie czas, nie pora.
Kiedyś.. może żeby ktoś mi zagwarantował że moja kolejna ciąża będzie przebiegała bez komplikacji. Że urodzę zdrowe dziecko o czasie. Że nie będę drżała o każdy kolejny dzień ciąży, a potem z zaciśniętym sercem czekała na ten pierwszy krzyk. Jeżeli ktoś mi zagwarantuje... Nikt tego nie zagwarantuje. Nie ma takiej możliwości.
Więc odpowiedz jest prosta. Na razie, (świadomie) nie będzie kolejnego dziecka. Jednak los lubi płatać figle, a z nas to szczególnie.. nigdy nie mów nigdy:) Gdybyśmy chcieli jeszcze kiedyś.. coś.. to jedyną opcją będzie adopcja. Nie chcę znów żyć w ciągłym strachu o dziecko. Zrozumie mnie każda matka wcześniaka, każda kobieta dziękująca Bogu za każdy kolejny dzień ciąży, każda przyszła mama z zagrożoną ciążą. Nigdy więcej takiego strachu, takich emocji i morza łez..
Ja już podziękuję. Czas na Was!:)
Jako tata bliźniąt zapytam w prost... macie czas na "to" ;-)
OdpowiedzUsuńP.S. Komentarz z nutką uśmiechu ;-)
Oczywiście!:) Żeby nie zwariować trzeba.. się relaksować ;)
Usuńto są straszliwe dylematy, morze łez... pierwszą ciążę straciłam, zdecydowałam się po raz drugi pomimo ogromnego strachu...ciążę znosiłam fatalnie (źle się czułam fizycznie), a do tego psychicznie to był istny koszmar... ciągłe lęki czy z dzieckiem na pewno wszystko dobrze, czy jak się nie rusza ileś tam czasu to śpi czy już jest coś nie tak? a jeśli rusza się ciągle? za mocno? zbyt wiele?. Te myśli przytłaczały mnie nie potrafiłam tak naprawdę cieszyć się stanem błogosławionym, nie kompletowałam wyprawki.... na szczęście synek urodził się zdrowy o czasie. Teraz ma prawie 4 lata i bardzo, bardzo chciałabym aby miał rodzeństwo nie był sam, ale strach jak narazie wygrywa i ciężko mi się zdecydować :( a zegar biologiczny bije. jestem już po 30tce i z czuję, że z każdym dniem,tygodniem, miesiącem mam coraz mniej odwagi a obaw więcej :(. Po stracie (choćby jednej) bardzo ciężko podjąć kolejne próby
OdpowiedzUsuńStarszy syn w sobote konczy 6 lat urodzony o czasie chociaz po szpitalnych przejsciach w ciazy, mlodszy dzis konczy 3tyg urodzil sie w 30tc, jest dzielny wazy juz 1900g :) chcialabym miec jeszcze kiedys dziecko ale jezeli mam przechodzic znowu przez to wszystko nie majac pewnosci ze bedzie dobrze to nie chce by ono cierpialo i ja razem z nim.
OdpowiedzUsuńJa także przeżyłam horror w 1 ciązy-od 26 tyg na podtrzymaniu,zakaz calkowity wstawania z łóżka,leki,sterydy itp.Każdy dzień walki o naszą córkę.Udało się-Myszka urodziła się cała i zdrowa.Ale nie chciałam aby była sama na świecie.Szanse utrzymania nastepnej ciąży były 50\50.Odczekaliśmy 2.5 roku i klamka zapadła.Teraz albo nigdy!Udało się- 2 ciąża książkowa.Idealna.Mamy w domu 2 księżniczki.Czasem los wynagradza wszystko.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękna inicjatywa z ta adopcja...mam dwójkę dzieci, w tym jedno po ciężkiej chorobie.. Myślę, że chciała bym kiedyś w taki sposób ocalić jakiegoś szkraba... Odwdzięczyc się zyciu... Za życie..
OdpowiedzUsuń