
Wizyta kontrolna. Przez 7 dni, codziennie rano robiłam sobie zastrzyki z Puregonu, 50 jednostek jednorazowo. Wyhodowałam przecudny pęcherzyk, endometrium idealne, tylko pojawił się bardzo, bardzo poważny problem.. męża nie ma do piątku! A czas idealny! Dostałam zastrzyk z Ovitrelle i nakaz działania. Eh, mam nadzieję że teraz zastrzyk zadziała książkowo i pęcherzyk pęknie za 48h. Wtedy jest szansa że cykl nie przepadnie.
Leki które przyjmowałam były w tym cyklu częściowo refundowane. Mogą być refundowane przez kolejne 2 cykle. Potem zaczną się schody - kosztowne schody.
Także - mężu wracaj. Służba wezwała, teraz żona w potrzebie! Wykombinowałam nawet, żeby jechać na poligon. To w sumie tylko 120 km.. ale zlokalizowanie męża na 50km kwadratowych może być trudne, poza tym naraziłabym się na zestrzelenie;) Pożyć to ja jednak jeszcze chcę.
Teraz powiedzenie "odliczam dni, godziny, minuty..." nabiera dosłownego znaczenia!
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! wracaj Damek !!!!
OdpowiedzUsuńhahah dobre. Trzymam kciuki! Przynajmniej i ty i mąż będziecie odpowiednio nastrojeni (w sensie "napaleni") hip hip hurra i fajerwerki murowane! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Uwierz mi, mimo, ze mialan zaledwie 20 lat, to przyjmowalam roooozne zastrzyki i tabletki by moc marzyć o dziecku. Nasza córeczka powstała dopiero po czwartej próbie, która miała być ostatnia. Teraz cieszymy się cudownym, niemalże rocznym szkraben :) . Nam w ustaleniu dokładnie kiedy działać pomagały tez testy owulacyjbe :) .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie jak u nas. Wiedziałam, że jest ten dzień, ale męża nie było i nie wiedziałam czy wróci :-( Ubłagałam go żeby wrócił choćby to miało być najpóźniej i dotarł jakoś po północy. I tym sposobem mamy Pawła. Nie mogłam czekać dłużej. ;-)
OdpowiedzUsuń